poniedziałek, 20 października 2014

Zdrada: biologia czy wybór?

W poprzednim poście szczegółowo omówiłam zdradę według płci. Podobieństwa i różnice,
przyczyny i potrzeby.
W tym poście przeczytacie o tym, że biologia biologia, ale sedno zdrady tkwi jednak gdzie indziej...
Gdzie?
Zapraszam :)

Czy biologia ma znaczenie? 

Bywa że mężczyźni zdradzają, mimo że mają młode, piękne, sympatyczne partnerki. Czemu? Bo nie są w stanie obejść się bez numerków z innymi kobietami?
Nie można tak mówić.
On może mieć brzydką i niekształtną żonę, a jeżeli się kochają i mają pewien poziom porozumienia, to on też jej nigdy nie zdradzi.

To nie jest tak, że mężczyźni lub kobiety są z natury skłonni do zdrady. To, że my biologicznie jesteśmy tak skonstruowani, że podobają się nam różne „obiekty”, to nie znaczy, że musi to pociągnąć za sobą skok w bok. Na szczęście, kilka tysięcy lat ewolucji spowodowało, że potrafimy sobie założyć simlocka ;)

Mężczyźni oczywiście widzą, że ta jest młodsza, ta atrakcyjniejsza, a tamta ma większy biust, ale co z tego? Czy warto jest z powodu wyglądu marnować kilka lat życia z kobietą, z którą mamy o czym porozmawiać, świetnie się rozumiemy, wspieramy, mamy dzieci, czytamy te same książki?
No nie warto.

Wychodzi tu jeszcze natura człowieka, jeśli ktoś jest uczciwy, to nie będzie zdradzał.
Oczywiście pojawiają się pokusy i myśli, ale mnóstwo ludzi mówi sobie wtedy: „Stop. Nie chcę tego, to jest nieuczciwe. Przecież się kochamy z tą moją żoną czy moim mężem.”

Czy zdrada to zawsze wina obu stron?

Możemy powiedzieć, że problemy w związku są winą obu stron. Zdrada jest winą osoby zdradzającej. 
To, że są problemy, to nie znaczy, że ktokolwiek ma prawo mieć kogoś na boku. To nie jest sposób rozwiązywania problemów. Mamy kłopoty? Idziemy do księdza, psychologa, przyjaciela i próbujemy je rozwiązać.
Jeśli ktoś zdradza, to znaczy, że nie próbuje rozwiązać problemu, tylko idzie sobie poprawić nastrój. A druga osoba, przez którą mam problemy - a prawda jest taka, że narobili ich wspólnie - ma tu na mnie grzecznie czekać.
Absolutnie nie. To wtedy się mówi: „Sorry, nie chcę z tobą żyć, mam potrzeby, których nie spełniasz, więc chciałbym/chciałabym cię poinformować, że od dziś idę sobie szukać kogoś na boku.” To byłoby uczciwe. A zdradzanie jest nie fair, bez względu na to, jakie byłyby problemy.

Nie zrzucajmy na partnera własnej winy. Szukanie wymówek typu: „Bo to zła kobieta była, nie mogłem wytrzymać” nikogo dziś nie przekonuje.
Guzik prawda. Można było iść na kurs malarski i odreagować przerzucając emocje olejem na płótno, a nie tarzać się po kątach!

Ludzie zdradzają, bo nie chce im się pracować nad związkiem, więc spełniają swoje potrzeby gdzie indziej?

To nie jest tak, że nie chce się im pracować. W dzisiejszych czasach ludzie tak niewiele wiedzą o psychologii, a tak im się wmawia, że są panami samych siebie, że ci, którzy lądują w gabinecie i dowiadują się, że można było zrobić to, to albo to, są w szoku. Sami próbują zmienić w związku jedną czy drugą rzecz, a jak nie wychodzi, stwierdzają: „No przecież nie da się już tego małżeństwa uratować!”.
To jest podstawowy błąd w rozumowaniu. Skoro oni nie potrafią nic wymyślić, to znaczy, że nic nie da się zrobić. A to nie jest prawda.

Są dziesiątki sposobów i technik pracy nad związkiem w gabinecie i naprawdę wyciąga się ludzi za głowę z bardzo skomplikowanych sytuacji. Nie jest to nic bardzo trudnego, jeśli pozostała chociaż mała iskierka miłości. Ludzie zbyt szybko się poddają. I to jest smutne.
W internecie krąży taki mądry obrazek, babcia mówi do wnuczki: „Za naszych czasów, jak coś się popsuło, to się to naprawiało, a u was kupuje się nowy model.” My chcemy mieć wyniki już, teraz, bez rozmowy, bez żadnego wysiłku.

Czy istnieje życie po zdradzie?

Niektórzy deklarują: „Jeśli on/ona będzie mieć romans, walizki za drzwi”.
Praktycznie w prawie żadnym związku nie jest omówione, co dla nas jest zdradą. Bardzo często rozmawiamy w gabinecie o przyczynach zdrady, o co tak naprawdę chodzi i jaki jest poziom uczuć. Bo to, że ktoś się z kimś przespał, ale kocha tego męża czy żonę, to nie jest powód, żeby ten związek rozwalać.

Zdrada to tragedia, bardzo przykra sprawa, ale trzeba pamiętać, że będzie to tej rangi dramat, jaką mu nadamy. Okazuje się, że jeżeli zdradzony partner pogodzi się z tym, co się wydarzyło, że para zacznie ze sobą szczerze rozmawiać, zacznie coś zmieniać, będzie w lepszym miejscu, niż wcześniej i nadal się kocha, to taki związek może jak najbardziej być szczęśliwy.
Są oczywiście osoby, które nie są w stanie przeżyć fizycznej zdrady, ale one najczęściej po prostu przestają kochać partnera.

Jeśli jest miłość i obustronna wola poprawy, wszystko da się uratować. Trzeba sobie zadać pytanie, po tym, jak opadną pierwsze emocje, czy ja nadal, gdyby miało być lepiej, chciałbym/chciałabym z nim czy z nią być. Jeżeli tak, to wtedy czas na ciężką pracę.

Czy związki, w których jedna strona zezwala drugiej na skoki w bok, są w stanie przetrwać? Czy to tylko układ, bo kredyt, dzieci, mieszkanie?

Tu wchodzimy na temat definicji tego, czym jest zdrada. Jeżeli para różni się temperamentem, mieszka w innych miejscach, ktoś jest chory, ale mają silny związek, zdarza się, chociaż bardzo rzadko, że akceptują różne sytuacje, które mogą się przytrafić. Wiedząc, że to nie narusza ich zaangażowania emocjonalnego. I nawet o tym rozmawiają.
Psychologowie czasem są świadkami, kiedy ciężko chora żona mówi mężowi: „Wiem, że mnie kochasz, a jeśli coś się wydarzy, to mi o tym nie mów.” To są dramatyczne sytuacje i musi być bardzo głęboki poziom uczuć, żeby coś takiego przetrwać.

Są też związki nastawione na fizyczność, a nie budowanie emocjonalnej więzi, trójkąty, czworokąty i inne. To wszystko może działać, jeśli któraś ze stron się nie zakocha. W kimś innym.

Są związki-kontrakty, związki z rozsądku, „związki, bo kredyt”, ale kiedy pojawia się prawdziwa miłość, to jest tak mocne uczucie, że rozwiązujemy te kredyty, idziemy choćby nawet pod most z ukochaną osobą. I to wcale nie zdarza się tak rzadko, jakby się nam wydawało...

Warto więc poszukać prawdziwego uczucia, prawdziwej więzi i pracować nad nią każdego dnia. Mamy wtedy ogromną szansę na szczęśliwe życie, bez rany, jaką jest zdrada...

Pozdrawiam, Ala

(Na podstawie wywiadu z psychologiem, specjalistą terapii związków, Piotrem Mosakiem)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz